Jagody to moja miłość od dzieciństwa. Miłość, która będzie trwać wiecznie. Uwielbiam je pod, każdą postacią! Wystarczą świeże jagody, cukier, śmietana i na mojej buzi już gości uśmiech. W tym roku w naszych lasach jagód jest pod dostatkiem, o czym świadczy zebrana przez nas pełna miska.
Dzisiaj z nutą nieśmiałości zmierzyłam się z przepisem na jagodzianki. W moim przypadku wyrobienie ciasta drożdżowego jest ogromnym sukcesem, ponieważ jestem bezglutenowcem. Używam zupełnie innej mąki, oczyszczonej z glutenu, która (niestety) ma inne właściwości niż pszenna. Jednak ku mojemu zaskoczeniu ciasto udało się, urosło, a jagodzianki zniknęły z talerza w mgnieniu oka. Z porcji, którą zrobiłam wyszło 8 większych jagodzianek.
Składniki:
<3 250 g mąki (w moim przypadku dla bezglutenowców)
<3 65 g margaryny
<3 125 ml mleka
<3 1/2 szkl cukru
<3 2 jajka + jedno żółtko
<3 25 g drożdży
<3 cukier puder do posypania
nadzienie:
<3 1/2 kg świeżych jagód
<3 2 łyżki cukru
<3 1 łyżka bułki tartej
Najpierw zajmujemy się przygotowaniem rozczynu. Mleko lekko podgrzewamy, odlewamy połowę, dodajemy tam 1 łyżeczkę cukru i 2 łyżeczki mąki. Do powstałej masy wkruszamy drożdże, całość mieszamy. Odstawiamy w ciepłe miejsce, aby rozczyn zwiększył swoją objętość.
Następnie zajmujemy się przygotowaniem ciasta. Ubijamy jajka razem z resztą cukru, dodajemy rozczyn, wlewamy pozostałe mleko, a na koniec dodajemy mąkę. Dobrze wyrabiamy ciasto, aż zacznie odstawać od miski (lub jak ja to robię, za radą mojej babci "bijemy" ciasto, które powinno nie przywierać do spodu ręki). Następnie roztopioną i przestudzoną margarynę dodajemy do ciasta, ponownie delikatnie wyrabiamy. Tak przygotowane ciasto przykrywamy bawełnianą ściereczką, odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy, aż
urośnie.
Kolejnym krokiem jest przygotowanie nadzienia. Umyte jagody, wsypujemy do garnka, zasypjemy je cukrem. Zagotowujemy, a następnie odcedzamy, ponieważ jagody wypuszczą dużo soku (nie wylewajmy go jest idealny do naleśników lub lodów). Tak przygotowane jagody mieszamy z bułką tartą.
Kiedy ciasto zwiększy swoją objętość, delikatnie formujemy z niego małe kulki, które palcami rozgniatamy na małe placuszki. Na każdy z nich nakładamy po łyżeczce jagodowego nadzienia. Całość umiejętnie zlepiamy (można użyć białka, które idealnie zlepi ciasto), aby powstały podłużne bułeczki.
Zlepionym końcem kładziemy je, na wcześniej wysmarowaną tłuszczem blachę.
Wszystkie bułeczki smarujemy rozmąconym żółtkiem, posypujemy cukrem. Wstawiamy do nagrzanego na 50-100 stopni piekarnika, aby podrosły. Pieczemy 15 - 20 minut w temperaturze 200 stopni, aż będą miały piękny złocisty kolor.
Po wyciągnięciu posypujemy cukrem pudrem.
Najlepsze, są jeszcze ciepłe z lejącym się ciepłym nadzieniem jagodowym. Palce lizać!
Smaczenego !
sobota, 30 czerwca 2012
czwartek, 28 czerwca 2012
Bananowiec z truskawkami i miętą
Każdy z nas ma pewne smaki, dania, wypieki, do których ma wielki sentyment. Dla mnie takim właśnie wypiekiem jest bananowiec. To pierwsze ciasto, które upiekłam samodzielnie, które od pierwszego zapachu roznoszącego się jeszcze w akademikowej kuchni skradło moje serce. Jest to jeden z najbardziej banalnych przepisów, a jednocześnie, jeden z najbardziej skłonnych do modyfikacji. Bananowca można podać na tysiąc różnych sposobów, osobiście piekłam go już prawie z wszystkimi możliwymi dodatkami. W moim rankingu wygrywają jednak: rabarbar, truskawki, maliny, czarna porzeczka i jagody. Dzisiaj na stole królował bananowiec z truskawkami i świeżą, dopiero co urwaną aromatyczną ogrodową miętą.
Składniki:
* 4 duże dojrzałe banany
* 20 dag cukru
* 1 całe jajko
* 5 dag roztopionego masła
* 25 dag mąki ( ja zazwyczaj mieszam i używam różnych rodzajów mąk, głównie kukurydziana, gryczana, z amarantusa)
* 1 łyżeczka sody
* truskawki + mięta wg uznania
Banany obieramy rozgniatamy na miazgę widelcem, dodajemy cukier i jajko, mieszamy. Przesianą mąkę razem z sodą (ciasto bedzie bardziej puszyste) powoli dodajemy do miski i mieszamy. Nie jest konieczne użycie miksera, wystarczy zwykła łyżka. Na koniec dodajemy roztopione masło i dokładnie wszystko mieszamy. Całą masę wylewamy na zwykłą prostokątną blaszkę. Na wierzch dajemy truskawki obtoczone w oliwie z dodatkiem posiekanej mięty (jeśli truskawki są kwaśne proponuje dodać trochę cukru). Całość wkładamy do nagrzanego piekarnika na 160 stopni i pieczemy około 40- 45 minut.
Uwaga dla łakomczuchów: W całym domu gwarantowany jest przepyszny, wzmagający apetyt zapach pieczonych bananów z nutą mięty!
Ciasto możemy podawać jeszcze ciepłe, wersja bogata zakłada również dodatek lodów wanilowych i sosu truskawkowego. Palce lizać!
Smacznego !
Subskrybuj:
Posty (Atom)