Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym eleganckim deserze, nie ukrywam w moich oczach pojawił się błysk zachwytu. Długo jednak przepis ten widniał na kartach mojego notesu z przepisami, a ja nie miałam odwagi go wypróbować. Bo beza może nie wyjść, bo nie ma świeżych leśnych owoców (koniecznie chciałam wykonać torcik z owocami leśnymi). Wreszcie tego lata zastanawiając się nad menu na spotkanie rodzinne, moje oczy ujrzały przepis na tort Pavlowej, a w mojej głowie pojawiła się myśl, może to wreszcie odpowiedni czas, żeby wypróbować ten przepis. Z pełną obaw i rozterek głową, powoli zebrałam się do przygotowania bezy. Jak się potem okazało moje obawy okazały się bezpodstawne, torcik wyszedł znakomicie. Cała rodzina była zachwycona delikatnością i elegancją podanego deseru. W związku z czym zniknął on w bardzo szybkim tempie. Na pewno tort Pavlowej nie raz zagości jeszcze na naszym stole.
Składniki:
<3 6 białek
<3 300 g cukru pudru
<3 łyżka octu winnego
<3 400 ml śmietanki 30%
<3 świeże owoce - w moim przypadku były to jagody i maliny oraz listki mięty
Najpierw ubijamy białka na sztywną pianę, dodając równocześnie po łyżce cukru pudru (musi być przesiany). Na koniec wlewamy łyżkę octu winnego i miksujemy. Masę wykładamy na blachę wyłożona papierem do pieczenia i formujemy z niej okrągły placek. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, wstawiamy bezę na 3 minuty, a następnie nie wyciągając jej zmniejszamy temperaturę do 150 stopni. Bezę pieczemy 1 godzinę i 15 minut. Wyjmujemy blachę i studzimy. Ubijamy śmietanę na sztywno. Na wystudzoną bezę, nakładamy bitą śmietanę i świeże owoce. Całość wygląda bardzo dostojnie, niczym królewski deser. Mi osobiście na myśl przychodziły obrazy Degasa i jego pastele z rozpływającymi się w impresjonistycznej wizji primabalerinami. Palce lizać.
Smacznego !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz