sobota, 22 grudnia 2012

Torcik orzechowy

Z powodów niezależnych od mojej osoby zagościła tu przez dłuższy okres czasu pustka. Wracam jednak z nowymi pomysłami i przepisami.
Na pierwszy ogień idzie przepis na pyszny, świąteczny, aromatyczny torcik orzechowy. Muszę jednak zaznaczyć, że przed zabraniem się za ten przepis trzeba uzbroić się w cierpliwość i zorganizować sobie dużo wolnego czasu. Ja robiłam go około cztery godziny, jednak zdecydowanie warto było :)

Składniki na ciasto:
* 180g zmielonych orzechów włoskich (ja wykorzystałam te z mojego ogródka i sama je mieliłam, nie ufam sklepowym mieszanką)
* 180g cukru
* 6 jajek
* 30 g bułki tartej

Wszystkie składniki dzielimy na pół, ponieważ potrzebne nam będą dwa płaty ciasta, a przekrojenie ciasta orzechowego może stanowić problem.
Pierwszą porcję jajek podzielić na żółtka i białka. Żółtka utrzeć z cukrem, do tak przygotowanej masy dodać połowę zmielonych orzechów i połowę bułki tartej, całość wymieszać. Osobno ubić na sztywno białka z połowy porcji. Delikatnie połączyć z masą żółtkowo-orzechową tak, aby nie stracić uzyskanej objętości. Tak przygotowaną masę przełożyć do wysmarowanej masłem tortownicy o średnicy 21 cm (może być inny rozmiar, ja miałam akurat taki i placki wyszły średniej grubości). Piec około 20 minut w temperaturze 170 stopni Celcjusza. To samo powtórzyć z drugą częścią składników.

Składniki na krem czekoladowy:
* 250g masła
* 1/2 szkl. cukru pudru
* 2 całe jaja
* 4 łyżki czubate kakao
* 6 łyżek gorącego mleka
* ok. 13g spirytusu

Masło utrzeć do białości z cukrem pudrem, dodać po kolei sparzone jajka dalej miksując. Podgrzać mleko i dodawać łyżkami mleko, dalej miksując. Na koniec dodać przesiane kakao i spirytus całość dokładnie wymieszać.

Orzechowe płaty przełożyć kremem można dodać pomiędzy wisienki z nalewki (całość będzie miała jeszcze bardziej wyrazisty smak). Wierzch udekorować orzechami włoskimi. Palce lizać.
Smacznego !



Wesołych Świąt!

środa, 5 września 2012

Tarta z malinami na zimno

Dzisiaj przepis na kruchą tarę ze świeżymi malinami. Tak maliny są już nudne, ostatnie przepisy to niekończący się malinowy szał, ale co poradzić to jedne z moich ulubionych letnich owoców.

Składniki na kruche ciasto:

- 170 g mąki bezglutenowej ( użyłam pomieszanej mąki bezglutenowej i kukurydzianej)
- 80 g masła w temperaturze pokojowej
- 40 g cukru pudru
- 1 żółtko
- jeżeli ciasto będzie miało zbyt twarda konsystencję to dodaj 1 łyżkę wody

Składniki na nadzienie:

- 150 g białej czekolady
- 350 ml śmietanki 30 %
- miseczka świeżych malin

 Masło ubić z cukrem, dodać żółtko i zmiksować. Partiami dodawać mąkę, ewentualnie dodać wodę. Dobrze wszystko wyrobić. Ciasto schłodzić przynajmniej godzinę w lodówce, owinięte w folię spożywczą. Foremkę wysmarować masłem. Schłodzone ciasto wyciągnąć i rozwałkować na płaski placek. Wyłożyć nim foremkę i jeszcze raz schłodzić około pół godziny. W tym czasie zabrać się za nadzienie.
Zagotować około 70 ml śmietanki. Zestawić z ognia, dodać pokruszoną czekoladę, rozpuścić ją. Resztę śmietanki dobrze ubić i partiami delikatnie dodawać masę z białej czekolady. Wymieszać to najlepiej delikatnie silikonową packą, żeby bita śmietana nie straciła swojej objętości.
Tartę po nakłuwać widelcem i podpiec w temperaturze 180 stopni około 18 minut.

Na całkowicie zimny spód wyłożyć masę z białej czekolady. Wyłożyć na nią maliny. Schować do lodówki na około 2 godziny. Palce lizać.
Smacznego ! 

P.S. Rozpoczyna się sezon na przetwory, w związku z tym w najbliższym czasie pojawią się tu przepisy na pyszne powidła :)





niedziela, 26 sierpnia 2012

Rolada z malinami

W tym roku wakacje były udane, aż trudno wrócić do szarej codzienności. Stolica impresjonistów, sera pleśniowego i doskonałego wina wraca do mnie w snach. Klimat tego miejsca to magia, jeżeli raz się jej poddasz na pewno tam wrócisz. Ja wracam zamykając tylko oczy. Czuje zapachy porannej mocnej kawy i świeżych croisantów z dżemem w malutkich paryskich kawiarenkach. Oczami wyobraźni przywołuje ciepłe wieczory nad kanałem św. Marcina z kieliszkiem dobrego wina w ręce i błogim poczuciem bezpieczeństwa i wolności. Widzę na murze napis, który wyraża całą moja filozofię życiową: "All you need is love". Po tym wszystkim dociera do mnie, że zakochałam się w Paryżu. Nie mówię mu Au revoir, ale z pewnością A bientot!

Dzisiaj przepis zaczerpnięty kolejny raz z blogu natchniona.pl, ale cóż poradzę jest to bardzo zdolna dziewczyna, którą podziwiam, dopinguje i która w pewnym sensie mnie inspiruje i daje siłę do codziennego zmagania się z moją dietą. Tym razem miałam mało czasu, a w lodówce uśmiechały się do mnie radośnie maliny. Po krótkiej chwili przeglądania przepisów, stwierdziłam tak mam ochotę na kremiastą puszystą, kontrastową roladę.

Składniki: 

<3 3 jajka
<3 100 g cukru pudru
<3 3 łyżki mąki bezglutenowej
<3 2 łyżki mąki ziemniaczanej
<3 szczypta sody
<3 2 łyżki płaskie kakao
<3 kilka kropli oleju
<3 kilka garści malin
<3 2 śmietanki 30 %, czyli około 400 ml

Białka ubić na sztywną pianę, stopniowo dodając przesiany cukier puder. Żółtka rozbić w osobnej miseczce, delikatnie i stopniowo dolewać do ubitych białek. Suche składniki wymieszaj razem i dodaj do masy jajecznej. Dodaj kilka kropli oleju dzięki czemu ciasto uzyska odpowiednią sprężystość. Wymieszaj delikatnie łyżką, a najlepiej silikonową szpatułką. Przelej masę do wyłożonej papierem prostokątnej dużej blaszki. Piecz w rozgrzanym do 190 stopni piekarniku przez około 10 minut. Jeszcze ciepłe ciasto wyjmij z piekarnika i przełóż na ściereczkę. Nawiń je starannie na kuchenny wałek, dzięki czemu uzyska odpowiedni kształt i łatwiej będzie się później zwijać.
Śmietankę ubić na sztywno, maliny umyć. Rolade rozłożyć (ja osobiście, żeby nie była sucha zawsze ciasto biszkoptowe nasączam delikatnie mocną herbata z cytryną), nałożyć na nią grubą warstwę śmietany, a następnie w artystycznym nieładzie rozłożyć maliny. Całość zwinąć i wstawić do lodówki do schłodzenia. Palce lizać.

Smacznego !






poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Biszkoptowe omleciki z malinami

Ostatnie dni były dla mnie bardzo intensywne. Nie miałam czasu na moje tradycyjne "odstresowanie się" pośród moich kuchennych bibelotów: blaszek, miksera, ubijaczek itp. Kiedy wreszcie znalazłam czas, marzyłam o przypomnieniu sobie smaków dzieciństwa. Jednym z nich były właśnie omleciki z brzoskwiniami, które kupowałam w miejscowej piekarence. Ich smak wydawał mi się darem niebios. Postanowiłam przygotować podobne, ale z malinami, których w ogrodzie jest pod dostatkiem. Ich smak przeszedł moje oczekiwania, a w pamięci pojawiły się wspomnienia beztroskich chwil dzieciństwa.

Składniki:

<3 3 jajka
<3 75 g cukru pudru
<3 30 g cukru waniliowego (dwa opakowania)
<3 30 g mąki bezglutenowej + 20 g maki ziemniaczanej
<3 200 g serka mascarpone
<3 250 g śmietanki 30%
<3 1 opakowanie śmietano-fixu
<3 garść malin
<3 mocna herbata z cytryną do nasączenia biszkopcików

Białka ubić na sztywną pianę, dosypując 50 g cukru pudru i połowę cukru waniliowego. Żółtka rozklepać w miseczce i powoli dolewać do ubitej piany. Delikatnie wymieszać, aby nie straciła objętości i sprężystości. Obie mąki wymieszać przesiac przez sito i dodać do powstałej masy, delikatnie mieszając.
Płaską blachę piekarnika wyłożyć papierem. Namalować na nim kola o średnicy ok. 12 cm. Na każde kółko wyłożyć pokaźną porcję ciasta biszkoptowego. Formować małe placuszki. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piec około 12 minut. Gorące jeszcze omleciki zdjąć z blachy i położyć na wałek do ciasta, aby uzyskały odpowiedni kształt. Poczekać aż wystygną.

W tym czasie można zabrać się za przygotowanie nadzienia. Serek mascarpone wymieszać z resztą cukru pudru i cukrem waniliowym. Śmietankę ubić na sztywno dodając opakowanie śmietano-fixu. Tak przygotowane składniki połączyć i dobrze wymieszać.

Omleciki delikatnie nasączyć kwaskowatą herbatą. Ich środek wypełnić pokaźną porcją kremu, w który wkładamy kilka malinek. Czynność tą powtarzamy z wszystkimi omlecikami. Posypujemy cukrem pudrem. Palce lizać.

Smacznego !


niedziela, 29 lipca 2012

Delikatny serniczek z wiśniami

Pogoda rozpieszcza wczasowiczów i zwolenników upałów. Siedzenie w taka pogodę w kuchni jest dosyć męczące, jednak za mną od kilku dni chodziło coś słodkiego, a jednocześnie lekkiego. Oczywiście z pomocą przyszedł mi blog natchniona.pl, którą już wcześniej się zachwycałam. Tym razem spróbowałam przepisu na jej szybki serniczek. Zmieniłam tylko dodane do niego owoce. W wersji oryginalnej były to maliny, ja zastąpiłam je drylowanymi wiśniami. Serniczek wyszedł pyszny i błyskawicznie zniknął z blachy :)

Składniki:

900 g zmielonego trzykrotnie twarogu
200 g cukru
3 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
2 białka
1 żółtko
garść wydrylowanych wiśni

Wszystkie składniki oprócz wiśni połączyć i zmiksować na jedną masę. Blaszkę, moja prostokątna wyłożyć papierem do pieczenia, wylać wcześniej przygotowana masę. Na nią wyłożyć wydrylowane wiśnie (najlepiej obtoczone w mące ziemniaczanej). Piekarnik nagrzać do 180 stopni i piec około 50 minut. Na koniec ciasto można posypać cukrem pudrem. Palce lizać.

Smacznego !




niedziela, 22 lipca 2012

Jabłecznik ucierany

Kilka wpisów wcześniej podawałam przepis na klasyczna szarlotkę i wspominałam, że istnieje kilkanaście jej wariantów. Dzisiaj przedstawiam jeden z nich tzw. jabłecznik ucierany, do którego nie wykorzystałam jabłek tylko powidła jabłkowe.

Składniki:
- pół kostki margaryny
- 3/4 szkl. cukru
- 3 jajka
- 1 opakowanie cukru waniliowego
- 2,5 szkl. mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 łyżki oleju
- 3 łyżki śmietany

Margarynę, cukier, żółtka, cukier waniliowy ucieramy na jednolita masę. Następnie dodać mąkę zmieszana z proszkiem do pieczenia, dodać olej i śmietanę. Całość dobrze zmiksować. Na koniec ubić trzy pozostałe białka na sztywno, dodać do ciasta i całość dobrze zmiksować.

Masa jabłkowa:
- 2 większe słoiki powideł jablkowych
- 1 i pół opakowania galaretki cytrynowej
- kilka kropel olejku rumowego

Wszystko wylać na miskę i połączyć.

Ciasto wyłożyć na prostokątną blaszkę około 3/4 na dno. Następnie wylać wcześniej przygotowaną masę jabłkową, a ją ażurowo, kleksikami przykryć resztą ciasta.
Ciasto piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku około 45 - 50 minut.
Palce lizać.

Smacznego !


Ciasto czekoladowe z czerwonymi porzeczkami

Czerwone porzeczki to owoce, które popadły w niełaskę i zapomnienie. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, przecież mają tak wyraźny kwaskowy smak. Większość myśli, że nadają się tylko na sok lub wino. Ja spróbuje udowodnić, że warto sięgnąć po te owoce, zupełnie niesłusznie tak omijane przez większość gospodyń. Wykorzystałam je w pysznym wyrazistym w smaku cieście czekoladowym.

Składniki:
* 400 g czerwonych porzeczek
* 100 g mąki bezglutenowej w moim przypadku
* 100 g masła
* 250 g cukru
* 2 jaja
* 3 łyżki kakao

Polewa:
* 25 g masła
* 50 g cukru pudru
* 2 łyżki kakao
* 2 łyżki mleka

W rondelku roztapiamy masło, dodajemy kakao, mieszamy i odstawiamy do wystygnięcia. Jajka ucieramy z cukrem, łączymy z masą kakaową. Dodajemy mąkę. Całość dokładnie mieszamy.

Porzeczki myjemy, oczyszczamy z łodyżek.

Połowę ciasta wylewamy do wysmarowanej tłuszczem tortownicy (średnica około 25 cm). Na wierz równomiernie wysypujemy czerwone porzeczki, a następnie przykrywamy je drugą częścią ciasta.
Pieczemy 45 minut w nagrzanym do 200 stopni piekarniku.

Na koniec przyrządzamy polewę: masło roztapiamy dodajemy mleko i cukier, a na koniec kakao. Całość dokładnie mieszamy.
Wystudzone ciasto smarujemy lejącą polewą. Palce lizać.

Smacznego !



Torcik Pavlowej

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym eleganckim deserze, nie ukrywam w moich oczach pojawił się błysk zachwytu. Długo jednak przepis ten widniał na kartach mojego notesu z przepisami, a ja nie miałam odwagi go wypróbować. Bo beza może nie wyjść, bo nie ma świeżych leśnych owoców (koniecznie chciałam wykonać torcik z owocami leśnymi). Wreszcie tego lata zastanawiając się nad menu na spotkanie rodzinne, moje oczy ujrzały przepis na tort Pavlowej, a w mojej głowie pojawiła się myśl, może to wreszcie odpowiedni czas, żeby wypróbować ten przepis. Z pełną obaw i rozterek głową, powoli zebrałam się do przygotowania bezy. Jak się potem okazało moje obawy okazały się bezpodstawne, torcik wyszedł znakomicie. Cała rodzina była zachwycona delikatnością i elegancją podanego deseru. W związku z czym zniknął on w bardzo szybkim tempie. Na pewno tort Pavlowej nie raz zagości jeszcze na naszym stole.

Składniki:
<3 6 białek
<3 300 g cukru pudru
<3 łyżka octu winnego
<3 400 ml śmietanki 30%
<3 świeże owoce - w moim przypadku były to jagody i maliny oraz listki mięty

Najpierw ubijamy białka na sztywną pianę, dodając równocześnie po łyżce cukru pudru (musi być przesiany). Na koniec wlewamy łyżkę octu winnego i miksujemy. Masę wykładamy na blachę wyłożona papierem do pieczenia i formujemy z niej okrągły placek. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, wstawiamy bezę na 3 minuty, a następnie nie wyciągając jej zmniejszamy temperaturę do 150 stopni. Bezę pieczemy 1 godzinę i 15 minut. Wyjmujemy blachę i studzimy. Ubijamy śmietanę na sztywno. Na wystudzoną bezę, nakładamy bitą śmietanę i świeże owoce. Całość wygląda bardzo dostojnie, niczym królewski deser. Mi osobiście na myśl przychodziły obrazy Degasa i jego pastele z rozpływającymi się w impresjonistycznej wizji primabalerinami. Palce lizać.

Smacznego !



środa, 18 lipca 2012

Wiśniowe niebo

W moim ogrodzie rozpoczyna się sezon wiśniowy. Mimo, że za oknem pogoda nie dopisuje i jest mało słońca, to wisienki przybrały już kolor ciemno bordowy. Można wykorzystać je do wypieków, ale oczywiście nie tylko! Są dwie grupy ludzi: zwolennicy wiśni i czereśni. Ja zdecydowanie należę do pierwszej grupy. Wiśnie zawsze będą mi się kojarzyły, ze słodkim beztroskim dzieciństwem, a przede wszystkim z pyszną zupą owocową mojej babci, której podstawowym składnikiem były właśnie te wdzięczne owoce. Obecnie wiśnie, są wypierane przez czereśnie, które są większe i słodsze. Ja jednak uwielbiam ten lekko kwaskowy, drętwy, rzec można szlachetny smak wiśni.


Dzisiaj postanowiłam stworzyć wiśniowe niebo. Do przepisu dodałam (z racji tego, że jestem bezglutenowcem) wyłącznie mąkę ziemniaczaną. Miałam pewne obawy do jego smaku, a przede wszystkim konsystencji. Obawy okazały się bezpodstawne, mąka spowodowała, że ciasto wyszło dosyć kruche (co uważam za pozytyw). Dzięki czemu rozpływa się w ustach.

Składaniki:
- 25 dag mąki ziemniaczanej
- 15 dag masła
- 15 dag cukru pudru
- 3 żółtka + jedno całe jajko
- pół paczki proszku do pieczenia
- ok. 60 dag wydrylowanych wiśni (najlepiej indywidualnie dopasować do wielkości tortownicy)

Utrzeć masło do białości. W drugiej misce utrzeć żółtka, bez całego jajka! razem z cukrem pudrem. Następnie wyrobioną masę dodać do masła, wymieszać. Dodać mąkę ziemniaczaną pomieszaną z proszkiem do pieczenia . Wszystko dokładnie wymieszać taka, aby przybrało odpowiednią konsystencję. Na sam koniec wbić całe jajko i wszystko dokładnie wymieszać.

Wiśnie umyć, wydrążyć.

Ciasto przełożyć do tortownicy, wyłożonej papierem do pieczenia. Ja użyłam tortownicy o średnicy ok. 24 cm. Na cieście ułożyć warstwę wiśni.
Piekarnik nagrzać do 175 stopni. Ciasto piec ok. 50 minut. Najlepiej pokroić jeszcze ciepłe. Posypać cukrem pudrem. Można podawać z kleksikiem bitej śmietany. Palce lizać.

Smacznego !




niedziela, 15 lipca 2012

Szarlotka

Szarlotka to ciasto z wielką tradycją. Każda gospodyni domowa ma własny sposób, tajną recepturę na ten wypiek, mam go i ja. Istnieją zwolennicy szarlotki z cynamonem lub bez, z bezą, a nawet z galaretką. Moja szarlotka jest bardzo tradycyjna, nie lubię innowacji w tak kultowych i tak "polskich" ciastach, jak właśnie to lub chociażby sernik. Pamiętam jeszcze pyszny smak ciepłej wyciągniętej z pieca całej blachy tej cudownej słodkości pieczonej przez moją babcię. Zapewne smaku szarlotki mojej babci nie pobije, bo nie mogę się nawet porównywać z moją mistrzynią, ale staram się jak najlepiej kontynuować nasze rodzinne tradycje. 

Składniki:
<3 1,5 szkl. mąki bezglutenowej + 0,5 szkl. mąki kukurydzianej
<3 1 łyżeczka proszku do pieczenia
<3 0,5 szkl. cukru pudru
<3 1 kostka masła
<3 3 żółtka
<3 1 łyżka gęstej kwaśniej śmietany
<3 9-10 kwaskowych jabłek (u nas na ogrodzie właśnie zaczynają się zbiory, ale jabłka są dosyć małe więc dałam ich 12)
<3 2 czubate łyżki cukru
<3 1 łyżka cynamonu
<3 parę ziarenek z laski wanilii
<3 1 zmielony goździk

Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, wsypujemy do miski. W tym czasie ubijamy 3 żółtka z cukrem pudrem na jednolita masę. Masło w temperaturze pokojowej kroimy na małe kawałki, dodajemy do mąki. Wlewamy ubite żółtka z cukrem i dodajemy kwaśną śmietanę. Wyrabiamy dobrze ciasto na jednolitą masę, a następnie dzielimy na dwie części, które na godzinę wstawiamy do zamrażalnika.

Jabłka obieramy, a następnie ścieramy na tarce o grubych oczkach. Dodajemy cukier, cynamon, wanilię i goździk. Całość dokładnie mieszamy.

Blachę tortową o średnicy ok. 30 cm, wykładamy papierem do pieczenia lub smarujemy tłuszczem. Jedną część ciasta ścieramy na tarce o grubych oczkach. Przed wyłożeniem nadzienia proponuje, posypać pierwszą warstwę ciasta bułką tarta, która wchłonie sok z jabłek. Następnie wykładamy równomiernie przygotowane wcześniej jabłka. Całość lekko! dociskamy, a na wierzch tak samo tarkujemy drugą część ciasta. Wstawiamy do nagrzanego na 180 stopni piekarnika i pieczemy około 55 minut.

Oczywiście szarlotkę najlepiej podawać jeszcze ciepłą z lodami waniliowymi i bita śmietaną. Palce lizać.

Smacznego !



sobota, 14 lipca 2012

małe słodkości

W naszym życiu są czasami (chociaż w moim zdarzają się bardzo rzadko) chwile, kiedy cały zgiełki i szalone tempo dnia codziennego zwalnia, a my wreszcie możemy poczuć błogi spokój i harmonię. Ostatnie dni w moim życiu to ciągłe zmiany, a co za tym idzie podejmowanie trudnych decyzji, które będą rzutować na moją przyszłość. Moim sposobem na znajdowanie najlepszych rozwiązań jest ganek, ciepła herbata z cytryną, małe słodkości i pusta kartka papieru, na której wypisuje swoje poplątane myśli. Dzięki takiemu "oczyszczeniu" umysłu z niepotrzebnych wątpliwości, zawsze podejmuje słuszną decyzję. Tym razem małe słodkości, które mi pomogły to pyszne ciasteczka z dżemem. Przepis na nie zaczerpnęłam z blogu uroczej nastolatki, która tak jak ja jest na diecie bezglutenowej i jest mistrzynią wypieków bezglutenowych. Prowadzi własnego bloga www.natchniona.pl, którego wszystkim serdecznie polecam.
Składaniki:
- 140 g mąki bezglutenowej
- 50 g mąki ziemniaczanej
- 90 g masła
- 1 jajko
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 100 g cukru pudru
- dżem do wyboru (ja użyłam własnej roboty śliwkowego, agrestowego, jabłkowego i z czarnej porzeczki)

Wszystkie składniki oprócz dżemu, który będzie nadzieniem wrzuć do jednej miski i wyrób ciasto na jednolitą masę. Następnie odrywaj małe kawałki i formuj kulki, zrób w nich dziurki, które napełnisz dżemem. Wstaw do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piecz około 20 minut. Najlepsze są jeszcze ciepłe. Palce lizać.

Smaczengo !



poniedziałek, 9 lipca 2012

Rolada jagodowa

Sezon jagodowy trwa nadal. Tym razem przedstawiam jagody, w nowej odsłonie w postaci rolady.
Składniki:
~ 3 jajka
~ 3 łyżki mąki
~ 3 łyżki mąki ziemniaczanej
~ 2 łyżki cukru
~ 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
Nadzienie:
~ 300 g jagód
~ 1/4 szkl. śmietany 30%
~ 1/4 szkl. cukru
~ 1 łyżka żelatyny

Białka ubić na sztywno, wsypać cukier nie przerywając ubijania. Do piany dodać kolejno żółtka, dalej ubijając. Wsypać mąkę i proszek do pieczenia, delikatnie wymieszać (aby rolada była sprężysta, lepiej się zawijała dodać łyżeczkę oleju).
Ciasto wylać na wyścieloną pergaminem blachę, wyrównać. Piec około 9 minut w nagrzanym do temp. 190 stopni piekarniku. Gorący biszkopt, przełożyć na ściereczkę, zdjąć pergamin, zrolować i wystudzić.

Jagody umyć i osączyć. Zmiksować blenderem. Żelatynę rozpuścić w około 1/6 szkl. gorącej wody.
Śmietankę ubić, wsypać cukier, wlewać do niej powoli sos jagodowy, dalej ubijając. Wlać rozpuszczoną, przestudzoną żelatynę, cały czas ubijając. Masę wstawić do lodówki, aby zgęstniała, ale nie stężała!

Biszkopt rozwinąć, nasączyć delikatnie herbatą z cytryną, a następnie posmarować stężałym nadzieniem jagodowym. Delikatnie umiejętnie zwinąć roladę.

Ciasto wstawić do lodówki, aby masa całkiem zastygła.
Najlepsze na drugi dzień, podawać z kleksikiem bitej śmietany. Palce lizać.


Smacznego!


sobota, 30 czerwca 2012

Jagodzianki

Jagody to moja miłość od dzieciństwa. Miłość, która będzie trwać wiecznie. Uwielbiam je pod, każdą postacią! Wystarczą świeże jagody, cukier, śmietana i na mojej buzi już gości uśmiech. W tym roku w naszych lasach jagód jest pod dostatkiem, o czym świadczy zebrana przez nas pełna miska.

Dzisiaj z nutą nieśmiałości zmierzyłam się z przepisem na jagodzianki. W moim przypadku wyrobienie ciasta drożdżowego jest ogromnym sukcesem, ponieważ jestem bezglutenowcem. Używam zupełnie innej mąki, oczyszczonej z glutenu, która (niestety) ma inne właściwości niż pszenna. Jednak ku mojemu zaskoczeniu ciasto udało się, urosło, a jagodzianki zniknęły z talerza w mgnieniu oka. Z porcji, którą zrobiłam wyszło 8 większych jagodzianek.
Składniki:
<3 250 g mąki  (w moim przypadku dla bezglutenowców)
<3 65 g margaryny
<3 125 ml mleka
<3 1/2 szkl cukru
<3 2 jajka + jedno żółtko
<3 25 g drożdży
<3 cukier puder do posypania
nadzienie:
<3 1/2 kg świeżych jagód
<3 2 łyżki cukru
<3 1 łyżka bułki tartej

Najpierw zajmujemy się przygotowaniem rozczynu. Mleko lekko podgrzewamy, odlewamy połowę, dodajemy tam 1 łyżeczkę cukru i 2 łyżeczki mąki. Do powstałej masy wkruszamy drożdże, całość mieszamy. Odstawiamy w ciepłe miejsce, aby rozczyn zwiększył swoją objętość.
Następnie zajmujemy się przygotowaniem ciasta. Ubijamy jajka razem z resztą cukru, dodajemy rozczyn, wlewamy pozostałe mleko, a na koniec dodajemy mąkę. Dobrze wyrabiamy ciasto, aż zacznie odstawać od miski (lub jak ja to robię, za radą mojej babci "bijemy" ciasto, które powinno nie przywierać do spodu ręki). Następnie roztopioną i przestudzoną margarynę dodajemy do ciasta, ponownie delikatnie wyrabiamy. Tak przygotowane ciasto przykrywamy bawełnianą ściereczką, odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy, aż
 urośnie.
Kolejnym krokiem jest przygotowanie nadzienia. Umyte jagody, wsypujemy do garnka, zasypjemy je cukrem. Zagotowujemy, a następnie odcedzamy, ponieważ jagody wypuszczą dużo soku (nie wylewajmy go jest idealny do naleśników lub lodów). Tak przygotowane jagody mieszamy z bułką tartą.
Kiedy ciasto zwiększy swoją objętość, delikatnie formujemy z niego małe kulki, które palcami rozgniatamy na małe placuszki. Na każdy z nich nakładamy po łyżeczce jagodowego nadzienia. Całość umiejętnie zlepiamy (można użyć białka, które idealnie zlepi ciasto), aby powstały podłużne bułeczki.
Zlepionym końcem kładziemy je, na wcześniej wysmarowaną tłuszczem blachę.
Wszystkie bułeczki smarujemy rozmąconym żółtkiem, posypujemy cukrem. Wstawiamy do nagrzanego na 50-100 stopni piekarnika, aby podrosły. Pieczemy 15 - 20 minut w temperaturze 200 stopni, aż będą miały piękny złocisty kolor.

Po wyciągnięciu posypujemy cukrem pudrem.
Najlepsze, są jeszcze ciepłe z lejącym się ciepłym nadzieniem jagodowym. Palce lizać!
Smaczenego !


czwartek, 28 czerwca 2012

Bananowiec z truskawkami i miętą


Każdy z nas ma pewne smaki, dania, wypieki, do których ma wielki sentyment. Dla mnie takim właśnie wypiekiem jest bananowiec. To pierwsze ciasto, które upiekłam samodzielnie, które od pierwszego zapachu roznoszącego się jeszcze w akademikowej kuchni skradło moje serce. Jest to jeden z najbardziej banalnych przepisów, a jednocześnie, jeden z najbardziej skłonnych do modyfikacji. Bananowca można podać na tysiąc różnych sposobów, osobiście piekłam go już prawie z wszystkimi możliwymi dodatkami. W moim rankingu wygrywają jednak: rabarbar, truskawki, maliny, czarna porzeczka i jagody. Dzisiaj na stole królował bananowiec z truskawkami i świeżą, dopiero co urwaną aromatyczną ogrodową miętą.
Składniki:
* 4 duże dojrzałe banany
* 20 dag cukru
* 1 całe jajko
* 5 dag roztopionego masła
* 25 dag mąki ( ja zazwyczaj mieszam i używam różnych rodzajów mąk, głównie kukurydziana, gryczana, z amarantusa)
* 1 łyżeczka sody
* truskawki + mięta wg uznania

Banany obieramy rozgniatamy na miazgę widelcem, dodajemy cukier i jajko, mieszamy. Przesianą mąkę razem z sodą (ciasto bedzie bardziej puszyste) powoli dodajemy do miski i mieszamy. Nie jest konieczne użycie miksera, wystarczy zwykła łyżka. Na koniec dodajemy roztopione masło i dokładnie wszystko mieszamy. Całą masę wylewamy na zwykłą prostokątną blaszkę. Na wierzch dajemy truskawki obtoczone w oliwie z dodatkiem posiekanej mięty (jeśli truskawki są kwaśne proponuje dodać trochę cukru). Całość wkładamy do nagrzanego piekarnika na 160 stopni i pieczemy około 40- 45 minut.

Uwaga dla łakomczuchów: W całym domu gwarantowany jest przepyszny, wzmagający apetyt zapach pieczonych bananów z nutą mięty!

Ciasto możemy podawać jeszcze ciepłe, wersja bogata zakłada również dodatek lodów wanilowych i sosu truskawkowego. Palce lizać!
Smacznego !